czwartek, 11 kwietnia 2013

Po czasie.

Kolejna burza za nami...

Ze szpitala wyszliśmy po tygodniu. Zmęczeni, stęsknieni.. Ja czułam się jak rozjechana przez walec. Zmienialiśmy się w szpitalu, krążyliśmy między domem a salą szpitalną jak obłąkani.

Młodszy przez 3 dni miał kolki. 
Straszy okropnie tęsknił.

Ja straciłam pokarm ze stresu.
Mąż sypiał tylko tyle, ile konieczne było żeby się nie przewrócić.

Zaraz po powrocie ze szpitala Starszy miał nawrót infekcji... 




Przed narodzinami Młodszego zastanawialiśmy się czy Straszy nie będzie zazdrosny. Otóż jak na razie jest dobrze. Straszy wprawdzie częściej ma potrzebę, żeby go przytulić ale raczej nie stanowi zagrożenia dla brata. Intersuje go ta mała istotka, czasem poda mu smoka albo próbuje nakarmic tym co własnie je. 
Jest dobrze. Chwilowo. 
Ale niedługo czeka nas wizyta u neurologa z Młodym. Szykuje się na kolejnego kopa od życia.
No cóż, po tym co od pewnego czasu nas spotyka niczego więcej oczekiwac nie mogę.

3 komentarze:

  1. ty już się nie szykuj na żadne kopy. No ja wiem, ze mi sie łatwo mówi ale jak na razie chyba młodzieniec rozwija się dobrze, nie trzeba od razu miec czarnych wizji. Uszy do góry i więcej wiary że będzie dobrze bo kto ma wierzyć jak nie wy-rodzice.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. podpisuję się pod wypowiedzią arbuzowo. Na pewno z Młodym wszystko jest ok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej co tam u Was wszystko ok? Jak synuś?

    OdpowiedzUsuń