wtorek, 12 marca 2013

Nie wiem nic.

Nie zna ten świat większego strachu, niż strach o własne dziecko....


Są dni kiedy funkcjonuje normalnie. Nie analizuje, nie myśle, nie zadręczam się. Nie jest ich dużo. I nie do końca umiem się nimi cieszyć. Choć wiem, że powinnam.

Przez nasz dom przetoczyła się infekcja. Starszy synek miał katar i kaszlał, na szczęście ominęło nas zapalenie oskrzeli czy inna choroba. Młodszy synek również ma katarek i kaszel. Byliśmy u lekarza. Podobno to nic takiego, mamy nawilżać nosek i ściągać wydzielinę. Strasznie się martwię. Niunio ma napady kaszlu, które strasznie go męczą. Wybieramy się na drugą wizytę. Ja się boje czy to nie coś poważnego, np. mukowiscydoza :((((


Momentami mam dosyć. Oczywiście nie dzieci. Tylko problemów. Strachu o ich zdrowie. A nic bardziej się dla mnie nie liczy. Nie wiem czym sobie na to zasłużyliśmy, nie jesteśmy złymi osobami, nikogo nie skrzywdziliśmy. Więc czemu nie możemy żyć normalnie? 
Do tego wszystkiego jakoś ostatnio nie mogę dogadać się z mężem. Ciągle na niego warcze, ciągle coś mi nie pasuje. Nie wiem ile w tym mojej winy a ile jego. W zasadzie nic już nie wiem. 

Już dawno nie czułam się tak beznadziejnie... 

2 komentarze:

  1. Nie martw się, zaświeci jeszcze Wam słoneczko. Najważniejsze to trzymać się razem... stworzyliście wspaniałą rodzinę, nie poddawaj się. Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka dla synków życze!! A jak Twój drugi synek?? Nic nie pisałaś po Jego narodzinach, jest ok? jest zdrowy?

    OdpowiedzUsuń